Ostatnio dość dużo osób dopada jakaś choroba. Czy to grypa czy to przeziębienie, nie daj Boże tzw. jelitówka (grypa żołądkowa)
I na mnie w końcu przyszedł czas. Jeszcze w zeszłym tygodniu zdążyłam spędzić miło kilka dni w Szczecinie u rodzinki, a już w dzień powrotu czułam się jak taki zdechlak. Kaszel i katar męczą mnie do dziś.
Ale dzięki moim "ulubieńcom" ostatnich dni nie jest mi to przeziębienie aż takie straszne;)
Najlepsze chusteczki higieniczne na świecie to Kleenexy i nie dam sobie powiedzieć nic innego :P
Nie podrażniają nosa jak wszystkie inne. Poważnie. Ja kupuję już tylko je.
Dzięki starej podczciwej Nivei mój nos nie wygląda wcale strasznie. Dobrze dogaduje się z Kleenexami;)
Kapciuszki ciepłe, które dostałam dwa lata temu od rodziców na Boże Narodzenie, ogrzewały moje stópki, a termofor od zeszłorocznego Mikołaja dbał o to, by było mi ciepło:)
O czymś zapomniałam? Aha Nasivin - spray do nosa. Po co męczyć się z "zapchanym" nosem, skoro można go "odepchać" za pomocą sprayu do nosa:) I zaraz poczujemy się lepiej :)
No i na ten męczący kaszel, który nie pozwala nam się na niczym skupić, tzw. cukierki na kaszel, które są bardzo znane w Niemczech. (Tutaj jest zwyczajem, że prawie każdy Niemiec ma w torebce czy w kieszeni cukierek na kaszel. Raz mi się zdarzyło, że miałam atak kaszlu w metrze i jakiś nieznany Niemiec poczęstował mnie właśnie takim cukierkiem. Teraz jak byłam w pracy, to też proponowali mi cukierki na kaszel. Mają je przy sobie chyba zawsze. Nawet jak nic im nie jest...)
Koniec końców, zaraziłam mojego chłopaka i teraz to on jest bardziej "pociągający" i kichający niż ja;)
Więc pobiegłam czym prędzej po zapas chusteczek :)
A Was nic nie dorwało? Jak się czujecie?
Dużo zdrówka :)
W Anglii rowniez cukierki na kaszel sa dosc powszechne, ja je czesto mam przy sobie, hehe ;)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia!