Nigdy nie byłam przekonana do używania base i top coatów, gdyż im więcej warstw lakieru na moich paznokciach, tym szybciej ten lakier odpryskiwał lub nie wysychał do końca.
Koleżanka jednak poleciła mi kiedyś ten Diamond Top Coat z Inglota (koszt ok 28zł), więc postanowiłam wypróbować :)
I jakie było moje zdziwienie i pozytywne zaskoczenie, gdy go kilka razy użyłam. Szybko go pokochałam. Zaraz Wam powiem dlaczego.
|
Tyle mi go jeszcze zostało, ale po kilku miesiącach zdążył on już trochę zgęstnieć i ciężko się go wyciąga i teraz już pozostawia smugi na paznokciu :/ Ale służył mi dobrze:) |
|
Już mówię, dlaczego go tak lubię :) Nakładałam go zazwyczaj na dość podeschniętego paznokcia, gdy lakier był już prawie suchy lub suchy. Nie powodował, że lakier, który już został na paznokieć zaaplikowany, nie rozmazywał się i nie przemieszczał się po płytce, zostawiając prześwity. Super szybko wysychał. Ja miałam wrażenie, że on wzmacniał również paznokcia. Pokuszę się o stwierdzenie, że robił wrażenie paznokci żelowych. Mega nabłyszczał i w moim przypadku przedłużał żywotność lakieru na paznokciu. |
|
Teraz zastanawiam się nad kupieniem sobie top coatu Essie good to go, gdyż do Inglota w następnych dwóch miesiącach nie będę miała dostępu, ale boję się zaryzykować, gdyż kosztuje on aż 8euro i nie wiem, czy sprosta temu z Inglota, mimo, że słyszałam o good to go dużo dobrego... Co radzicie? |
Nie próbowałam Inglota nigdy :)
OdpowiedzUsuń